Dawno przeczytane już książki, bibeloty, nieużywana elektronika, meble, kolekcje, które się nam już zupełnie znudziły – to wszystko zagraca nasze mieszkanie, obrasta kurzem i zabiera cenną przestrzeń (cena m2 mieszkania nie należy chyba do najniższych), a przecież można sprzedać nasze graty, albo zamienić na coś równie cennego? Dobre relacje cenniejsze niż złoto? Taki pogląd nie raz pojawił się w kilku dyskusjach na moim profilu FB i rzeczywiście, pomyślmy ile firmy wydają na promocję, gadżety i upominki firmowe, kolacje dla kontrahentów… wszystko po to, aby utrzymać dobre relacje. Owszem, sprzedałem w necie niektóre z moich książek, czy oryginalnych DVD, ale też zrobiłem z nich nie raz upominek dla kontrahentów: -… tak przy okazji, słyszałem, że lubi Pan gatunek Science Fiction? – A tak, w rzeczy samej. – Tak się składa, że z powodu przeprowadzki po prostu rozdaję moją kolekcję książek rodzinie i dobrym znajomym , proszę niech Pan zerknie, mam tu na półce kilka pozycji, proszę sobie
no i oczywiście - piszcie jakie wy macie/mieliście patenty :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno moje prywatne zdanie na twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ująłeś akademika.
Ja osobiście mam zamiar w takowym mieszkać i widzę
w tym same plusy pod względem finansowym jak i imprezy, znajomości itp, noo może poza prywatnością.
Wierz mi policjant może sprawdzić co masz w butelce po soku, jeśli nie przyjmiesz mandatu za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym może ją zabezpieczyć i na Twój koszt zbadać w laboratorium i to wszystko w ramach postępowania w sprawie o wykroczenie.Zamaiast 100zł mandatu wyjdzie ok 1000zł grzywny.
OdpowiedzUsuńpo namyśle ocenzurowałem post
OdpowiedzUsuńnadużywania alkoholu nie popieram, a nie chcę aby jakiś młody człowiek został przeze mnie zdemoralizowany
i tak swoją dawkę demoralizacji na studiach dostaniecie :)
Ja dodam od siebie zainteresowanie podstawowymi instrumentami finansowymi - lokaty, fundusze inwestycyjne. Słowem - instrumenty w które można inwestować nawet niewielkie kwoty.
OdpowiedzUsuńI nauka, że bez względu na to ile nam do kieszeni wpadło coś z tego musi zostać odłożone. To jest zwykły nawyk, który da się wytrenować. Zobowiązanie wobec siebie, żeby zawsze wydać choć trochę mniej niż wpłynęło. Bo to jest istota oszczędzania :)
Koledzy na studiach mieli do dyspozycji i 3000 miesięcznie, a do ostatniego im brakowało, a znałem i takich, którzy z 1000 potrafili odłożyć, a ich życie wcale nie było dużo gorsze.
Dodam jeszcze, że pomysł mieszkania w akademiku jest tani tylko na studiach. Nie wyrabia w nas jakiegokolwiek nawyku jeśli chodzi o oszczędzanie mediów. U nas w akademikach media były dostępne do woli i nie pociągało to za sobą kwestii finansowych. Potem ciężko jest się zderzyć z rachunkami i koniecznością oszczędzania wody, prądu.
OdpowiedzUsuńWe francuskim akademiku widziałem rozwiązanie pod tytułem - masz do dyspozycji 3kW mocy. Oznaczało to, że jak się włączyło dobry czajnik elektryczny to na nic innego energii już nie starczało.
wydaje mi się, że przy 1000 zł budżetu, albo i mniej - kluczem jest poszukiwanie rozrywki taniej, aczkolwiek dającej wiele radości - więcej niż wędrówki po galerii handlowej
OdpowiedzUsuńu mnie na studiach to był jogging w różnych fajnych miejscach ze znajomymi, własne treningi z elementami sztuk walki, wspinaczka industrialna na starych obiektach, rower, siłownia studencka
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńZ wykładów raczej nie zrezygnuję, bo na mom kierunku nie znalazłam jeszcze przedmiotu, który by mnie nie zainteresował (całkiem poważnie), poza tym obowiązkowe ćwiczenia zajmują sporo czasu. Ale gotowanie samemu trzeba będzie rozważyć.
Dzięki jeszcze raz i pozdrowienia!
marcin wiesmak
OdpowiedzUsuńZamiast wyskakiwac do kina mozna z ukochanym i piwkiem w domku obejrzec film z neta. I nie ma moralnego skrepowania :DDD
Ehh mlodosc ;)))
na naprawdę dobry film można i do kina skoczyć - i na to się budżet znajdzie, to samo teatr
OdpowiedzUsuńw życiu nie zapomnę "Made in Poland" wystawionego na Piekarach w Legnicy, gdzie za część scenografii robiło mega-blokowisko i kilku mieszkańców, a sceną były post-PRL-owskie pawilony
na jakieś siuśki-pluśki, wystarczy net
Ja jako maniak wszelkiego rodzaju gier towarzyskich co miesiąc wydawałem około 100 złotych na planszówki i karcianki...
OdpowiedzUsuńTeraz za 12-15 złotych miesięcznie drukuję sam 2-3 świetnie przygotowane gry Print n' Play z serwisu boardgamegeek.com - i z 85% oszczędnością co imprezę mam ze znajomymi inny temat przewodni.
Najlepiej nie iść na studia, szkoda kasy, czasu i zdrowia. Dzienna szkoła to jakieś nieporozumienie, a na zaoczne szkoda pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję poziomu intelektualnego tym, którzy nie słuchają wykładów.
OdpowiedzUsuńIgnorancja jest szybciej widoczna niż plamy na ubraniu.
Kompromituje i dyskwalifikuje.