Kryzys, praca i dojenie - mamy dobrobyt!

Młodzi-wykształceni...

Jakiś czas temu pisałem o zatrudnieniu ucznia/studenta/absolwenta na stanowisko asystenckie w małej firmie z opcją "przynieś-podaj-pozamiataj". Ciężka sprawa. Nie wiedzieć czemu w Polsce takie stanowisko nie cieszy się popularnością, mimo oferowanej możliwości zarobku - najpewniejszą przyczyną są kwestie rozbuchanej ambicji młodych ludzi i lenistwa pokoleń wychowanych po okresie komuny i wczesnych lat 90-tych.

Wydaje mi się, że tu liczy się przede wszystkim prestiż. Nie zarobki. Bo jak wytłumaczyć, że są w tym samym czasie chętni na niskokopłatne praktyki w korporacjach, czy nawet robienie za jelenia (=praca za friko) w różnych dziwnych pseudo-korporacyjnych organizacjach studenckich. No cóż - mała firma to nie jest prestiżowy wpis w CV człowieka, który - na poważnie - chce być co najmniej szefem regionalnym w wielkiej korporacji, jak wszyscy jego koledzy i koleżanki.

Co tam pieniądze - kasę dla księcia czy księżniczki da mamusia i tatuś. Pieniądze się biorą przecież z karty bankomatowej - nie z pracy.


Pracownicy fizyczni.

Oczywiście do remontów ja nie szukam młodych-wykształconych. Takiego błędu już nie popełniam (szkoda czasu - oni i tak nie będą chcieli pracować). Moje pole poszukiwać to oczywiście fachowcy robiący fuchy po godzinach, albo nawet na fuchach żyjący. Pracownicy fizyczni.

Jednak to także nie jest takie proste.


Kryzysu nie ma.

Po prostu nie ma. To jakaś ściema medialna. Praca jest, pieniądze są. Papu jest. Piwko jest. Dobrobyt jest.

Papierosy np. trochę podrożały, ale jakoś nie widzę powszechnego korzystania z alternatywy, czyli skrętów. Ponad 30 papierosów można skręcić za 8,50 zł, jak przekonywał kilka dni temu znajomy kioskarz zamiast kupować 20 analogicznych papierosów za ponad 10 zł. Nikt też specjalnie nie narzeka na wysoką cenę papierosów - co najwyżej mniej ochoczo ludzie się częstują. Alkohol nie ważne ile kosztuje - pół litra w piątek lub inne atrakcje to nieodłączny zakup mężczyzny w mojej okolicy. A w sobotę na leczenie kasa - sześciopak. Inteligent oczywiście ma swoje wino dobrej klasy.

Żona wczoraj wieczorem pojechała na zakupy - z powodu jakiejś promocji zabawek jest totalny szał. Mega kolejki w markecie, trudno zaparkować na parkingu - pełne kosze wszystkiego...

Jakby był rzeczywiście kryzys - to by te marketowe barany strugały lalki dla dziecka z lipy po robocie, a babcia szyłaby ciuszki dla tych lalek ze znoszonych ubrań.


Kryzys to ściema!

Kryzysu nie ma, głodu nie ma i tyle! Niezależnie od doomerskich wpisów na wielu blogach, straszenia w mediach, itp. Co najwyżej jest trochę narzekania - bo narzekać jak to źle w Polsce wypada zawsze.

I nie myślmy, że POlitycy o tym nie wiedzą. Jest duża rezerwa na dojenie - zanim naród się zbuntuje. 25% podatku nikogo nie przeraża (mnie też nie, szczerze mówiąc). Na poważnie słyszałem kilka głosów w otoczeniu, że paliwo powinno być po 10 zł - teraz jest za tanio - i przez to za dużo bydła jeździ po drogach. Podatki na alkohol i papierosy wciąż jeszcze można zwiększać - i oni to będą robić.

I nawet jeśli coś jeszcze 3x solidnie bombnie na giełdach i rynkach - to jeszcze nie zmieni to ogólnego układu.

Kryzysu nie ma - jest tylko trochę pitolenia w mediach i na blogach.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?