Kryzys, praca i dojenie - mamy dobrobyt!
Młodzi-wykształceni...
Jakiś czas temu pisałem o zatrudnieniu ucznia/studenta/absolwenta na stanowisko asystenckie w małej firmie z opcją "przynieś-podaj-pozamiataj". Ciężka sprawa. Nie wiedzieć czemu w Polsce takie stanowisko nie cieszy się popularnością, mimo oferowanej możliwości zarobku - najpewniejszą przyczyną są kwestie rozbuchanej ambicji młodych ludzi i lenistwa pokoleń wychowanych po okresie komuny i wczesnych lat 90-tych.
Wydaje mi się, że tu liczy się przede wszystkim prestiż. Nie zarobki. Bo jak wytłumaczyć, że są w tym samym czasie chętni na niskokopłatne praktyki w korporacjach, czy nawet robienie za jelenia (=praca za friko) w różnych dziwnych pseudo-korporacyjnych organizacjach studenckich. No cóż - mała firma to nie jest prestiżowy wpis w CV człowieka, który - na poważnie - chce być co najmniej szefem regionalnym w wielkiej korporacji, jak wszyscy jego koledzy i koleżanki.
Co tam pieniądze - kasę dla księcia czy księżniczki da mamusia i tatuś. Pieniądze się biorą przecież z karty bankomatowej - nie z pracy.
Pracownicy fizyczni.
Oczywiście do remontów ja nie szukam młodych-wykształconych. Takiego błędu już nie popełniam (szkoda czasu - oni i tak nie będą chcieli pracować). Moje pole poszukiwać to oczywiście fachowcy robiący fuchy po godzinach, albo nawet na fuchach żyjący. Pracownicy fizyczni.
Jednak to także nie jest takie proste.
Kryzysu nie ma.
Po prostu nie ma. To jakaś ściema medialna. Praca jest, pieniądze są. Papu jest. Piwko jest. Dobrobyt jest.
Papierosy np. trochę podrożały, ale jakoś nie widzę powszechnego korzystania z alternatywy, czyli skrętów. Ponad 30 papierosów można skręcić za 8,50 zł, jak przekonywał kilka dni temu znajomy kioskarz zamiast kupować 20 analogicznych papierosów za ponad 10 zł. Nikt też specjalnie nie narzeka na wysoką cenę papierosów - co najwyżej mniej ochoczo ludzie się częstują. Alkohol nie ważne ile kosztuje - pół litra w piątek lub inne atrakcje to nieodłączny zakup mężczyzny w mojej okolicy. A w sobotę na leczenie kasa - sześciopak. Inteligent oczywiście ma swoje wino dobrej klasy.
Żona wczoraj wieczorem pojechała na zakupy - z powodu jakiejś promocji zabawek jest totalny szał. Mega kolejki w markecie, trudno zaparkować na parkingu - pełne kosze wszystkiego...
Jakby był rzeczywiście kryzys - to by te marketowe barany strugały lalki dla dziecka z lipy po robocie, a babcia szyłaby ciuszki dla tych lalek ze znoszonych ubrań.
Kryzys to ściema!
Kryzysu nie ma, głodu nie ma i tyle! Niezależnie od doomerskich wpisów na wielu blogach, straszenia w mediach, itp. Co najwyżej jest trochę narzekania - bo narzekać jak to źle w Polsce wypada zawsze.
I nie myślmy, że POlitycy o tym nie wiedzą. Jest duża rezerwa na dojenie - zanim naród się zbuntuje. 25% podatku nikogo nie przeraża (mnie też nie, szczerze mówiąc). Na poważnie słyszałem kilka głosów w otoczeniu, że paliwo powinno być po 10 zł - teraz jest za tanio - i przez to za dużo bydła jeździ po drogach. Podatki na alkohol i papierosy wciąż jeszcze można zwiększać - i oni to będą robić.
I nawet jeśli coś jeszcze 3x solidnie bombnie na giełdach i rynkach - to jeszcze nie zmieni to ogólnego układu.
Kryzysu nie ma - jest tylko trochę pitolenia w mediach i na blogach.
Jakiś czas temu pisałem o zatrudnieniu ucznia/studenta/absolwenta na stanowisko asystenckie w małej firmie z opcją "przynieś-podaj-pozamiataj". Ciężka sprawa. Nie wiedzieć czemu w Polsce takie stanowisko nie cieszy się popularnością, mimo oferowanej możliwości zarobku - najpewniejszą przyczyną są kwestie rozbuchanej ambicji młodych ludzi i lenistwa pokoleń wychowanych po okresie komuny i wczesnych lat 90-tych.
Co tam pieniądze - kasę dla księcia czy księżniczki da mamusia i tatuś. Pieniądze się biorą przecież z karty bankomatowej - nie z pracy.
Pracownicy fizyczni.
Oczywiście do remontów ja nie szukam młodych-wykształconych. Takiego błędu już nie popełniam (szkoda czasu - oni i tak nie będą chcieli pracować). Moje pole poszukiwać to oczywiście fachowcy robiący fuchy po godzinach, albo nawet na fuchach żyjący. Pracownicy fizyczni.
Jednak to także nie jest takie proste.
Kryzysu nie ma.
Po prostu nie ma. To jakaś ściema medialna. Praca jest, pieniądze są. Papu jest. Piwko jest. Dobrobyt jest.
Papierosy np. trochę podrożały, ale jakoś nie widzę powszechnego korzystania z alternatywy, czyli skrętów. Ponad 30 papierosów można skręcić za 8,50 zł, jak przekonywał kilka dni temu znajomy kioskarz zamiast kupować 20 analogicznych papierosów za ponad 10 zł. Nikt też specjalnie nie narzeka na wysoką cenę papierosów - co najwyżej mniej ochoczo ludzie się częstują. Alkohol nie ważne ile kosztuje - pół litra w piątek lub inne atrakcje to nieodłączny zakup mężczyzny w mojej okolicy. A w sobotę na leczenie kasa - sześciopak. Inteligent oczywiście ma swoje wino dobrej klasy.
Żona wczoraj wieczorem pojechała na zakupy - z powodu jakiejś promocji zabawek jest totalny szał. Mega kolejki w markecie, trudno zaparkować na parkingu - pełne kosze wszystkiego...
Jakby był rzeczywiście kryzys - to by te marketowe barany strugały lalki dla dziecka z lipy po robocie, a babcia szyłaby ciuszki dla tych lalek ze znoszonych ubrań.
Kryzys to ściema!
Kryzysu nie ma, głodu nie ma i tyle! Niezależnie od doomerskich wpisów na wielu blogach, straszenia w mediach, itp. Co najwyżej jest trochę narzekania - bo narzekać jak to źle w Polsce wypada zawsze.
I nie myślmy, że POlitycy o tym nie wiedzą. Jest duża rezerwa na dojenie - zanim naród się zbuntuje. 25% podatku nikogo nie przeraża (mnie też nie, szczerze mówiąc). Na poważnie słyszałem kilka głosów w otoczeniu, że paliwo powinno być po 10 zł - teraz jest za tanio - i przez to za dużo bydła jeździ po drogach. Podatki na alkohol i papierosy wciąż jeszcze można zwiększać - i oni to będą robić.
I nawet jeśli coś jeszcze 3x solidnie bombnie na giełdach i rynkach - to jeszcze nie zmieni to ogólnego układu.
Kryzysu nie ma - jest tylko trochę pitolenia w mediach i na blogach.
Ja cały czas wychodzę z jednego założenia - umiesz liczyć, licz na siebie. Generalnie nie przejmuję się żadnym medialnym szumem. Robię swoje i tak żeby mi było dobrze, a przy tym, w ramach poczucia społecznego obowiązku, innym nie było gorzej. Resztą się nie przejmuję, bo inaczej już byłbym siwy.
OdpowiedzUsuńJa tam nie widzę nic seksistowskiego a adoracji pięknych kobiet, które na pewno uczciwie zarobiły swoim pozowaniem. Dostając tą kasę do ręki czuły się tak strasznie seksistowsko wykorzystane, współczuję im.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - jak obserwuje drogie Panie - to one robią wszystko aby być piękne - aby tylko podziwiano ich zgrabne nogi i pupy. Aby buźka była piękna i w ładnym makijażu, włosy ufryzowane. I jeszcze ma ładnie pachnieć.
OdpowiedzUsuńSeksizm?
To wymyśliły zlewicowane feministki z zazdrości dla zadbanych 'normalnych' koleżanek.
aha, a kto to przypadkiem wiecznie gada, że facet to musi być zadbany, dobrze ubrany, ładnie pachnieć, ma mieć zadbane paznokcie i ręce, fryzurę???
OdpowiedzUsuńno i o co chodzi z tą pupą faceta - moje czytelniczki nie raz pisały w postach o męskich kosmetykach i dbaniu o formę???
no... no...
same niewiniątka :)
a jak się chłop popatrzy na sekretarkę w miniówie - no to wielkie halo :)
Wszystko pięknie, ale pamiętać trza, że kryzys nie jest wtedy, jak jest źle. Jest wtedy, jak jest gorzej niż wcześniej. Bunty i rewolucje wybuchały nie w społecznościach, którym bardzo ciężko było "od zawsze", ino w tych, co im się nagle pogorszyło.
OdpowiedzUsuńA tu się pogarsza: bo do tej pory żyło się na kredyt i na garnuszku, a teraz trza zacząć to spłacać!
asiaya
OdpowiedzUsuńŁadne panienki na zdjęciach artykułów zwiększają czytelnictwo. Artykuł może być o przysłowiowej dupie Maryny a i tak zwiększą...
No niejestem przekonany czy kryzysu nie ma-bezrobocie rosnie,podatki rosna a zarobki stoja w miejscu-to jak to nazwac?A ze nie ma konca swiata?-no coz-to chyba dobrze(zreszta to akurat zawsze moze ulec jeszcze zmianie-ale lepeij zeby nie).
OdpowiedzUsuń@Wojciech Majda
Czesc kolego-kupe czasu Cie nie bylo-co tam slychac?
P.S.A zdjecia jak NAJBARDZIEJ ok(w koncu facetem jestem).
może jest chwilowy dołek - jak to w cyklu koniunkturalnym - ale prawdziwego kryzysu nie ma - chyba, że kryzys wartości - ludziom się w czterech literach poprzewracało i tyle
OdpowiedzUsuńa co do fotek, hehe:
człowiek dal fotkę brunetki - co by się brunetki nie obraziły, że je dyskryminuję :)
potem fotka blondynki, aby blondynkom też źle nie było :)
no i dla równowagi fotka jakiegoś macho podnoszącego cegłę - aby nie było, że ja znów kogoś pomijam :)
a i tak znajdą się tacy, co im źle :)
ot, poprzewracało się z dobrobytu...
@Wojtek - cenne uwagi marketingowe - muszę zapamiętać :)
@Admin
OdpowiedzUsuń"Chwilowy dolek"
Moim zdaniem to NIE jest typowy kryzys koniunkturalny.Typowe kryzysy koniunkturalne dzieja sie gdzies tam na obrzezach gospodarki-jak chocby kryzys rosyjski w 1997 czy azjatycki albo banka dotcomow(wowczas goraca ale w sumie malo istotna dziedzina gospodarki).Ale obecny kryzys to cos powazniejszego-on dotyka samego jadra obecnego systemu ekonomicznego czyli systemu kreowania pieniadza oraz tzw.wolnego handlu.Moim zdaniem bez zmiany paradygmatu na bardziej protekcjonistyczny,bardziej egalitarny(ukrocenie wiekiej finansajery)oraz oparty na PRAWDZIWEJ twardej walucie(zloto,srebro)ten kryzys jest NIE do opanowania.Wielu porownuje go do Wielkiego Kryzysu ale moim zdaniem jest on nawet glebszy(bo przyczyny sa czysto fundamentalne).A ze jeszcze sie jakos zyje?-coz takie kryzysy nie rozwalcowuja spoleczenstwa w jeden dzien-jesli nie nastapia jakies fundamentalne reformy ekonomiczne oraz POLITYCZNE to za jakis czas bezrobocie w Polsce bedzie 20%,zamieszki na ulicach oraz stan wyjatkowy(powidzialbym iz w 2013).Moge sie oczyswiscie mylic ale obecny kryzys juz OBECNIE jest kilkakrotnie dluszy nie wiekszosc poprzednich(srednia recesja to zdaje sie raptem dwa kwartaly)a przeciez konca nie widac.Ja nawet chcialbym sie mylic(zycie w kryzysie do przyjemnych nie nalezy i bywa stresujace)ale moim zdaniem przed nami jeszcze pare lat kryzysu i sporo nieprzyjemnych wydarzen.
ja powiem tak - skoro się dajmy na to lekko czerstwy chleb do kosza wyrzuca - kryzysu nie ma
OdpowiedzUsuńjak był kryzys - to ten chleb się suszyło na grzejniku i przekazywało dla kur i królików rodzinie na wieś, albo podsmażało się stary chleb na patelni
@Admin
OdpowiedzUsuńNo wlasnie w mojej opinii tak jeszcze bedzie.
Nie bez powodu podwyzsza sie akcyze na papierosy i alkohol. Te produkty i tak schodza i raczej ktos nie zrezygnuje z alkoholu, bo podrozal o 10gr czy 1zl.
OdpowiedzUsuń@asiaya
OdpowiedzUsuń1. Ja nie wiem co to jest FaktSE. Poważnie. Nie mam nawet fejsbuka. Nie mam Skajpa i GaduGadu.
2. Wiem co to jest pozycjonowanie - ale to NIE JEST blog komercyjny, a jedynie blog osobisty robiony dla zabawy. Może kiedyś się trochę spinałem blogując, gdzieniegdzie zaspamowałem, poreklamowałem - ale to był błąd świeżaka - teraz to czysta rozrywka i taką pozostanie zawsze.
3. Wobec powyższego jakąkolwiek strategie marketingową tego bloga można włożyć między UFO ze Strefy 51 oraz Yeti. Słyszałem o czymś takim - ale jeszcze na oczy nie widziałem.
4. Nazywając dość ładne i zadbane panie badziewiem co pokazujesz? Swoją orientację? Pogardę dla kobiecego dążenia do piękna? Radykalny minimalizm? Antykobiecość? Nie kumam.
5. Jestem minimalistą - ale chyba minimalistą z poczuciem humoru. Lubię sobie także popatrzeć na kobiety. I co z tego? To jakieś tabu u minimalistów? Może mam być jakimś anarcho-eko-vege-gejem - aby się wpisać w ten ruch i dostać certyfikat minimalisty?
" Bo jak wytłumaczyć, że są w tym samym czasie chętni na niskokopłatne praktyki w korporacjach, czy nawet robienie za jelenia (=praca za friko) w różnych dziwnych pseudo-korporacyjnych organizacjach studenckich. "
OdpowiedzUsuńNormalnie mozna wytlumaczyc. Jesli to jest duza korporacja z w miare ustalona renoma i sciezka awansu to taki zapierdziel za poldarmo w przyszlosci sie zwroci: beda dobrzy, to zostana zatrudnieni a potem maja szanse awansu plus praca w takiej firmie ma znaczenie w CV jak sie chce zatrudnic w innej podobnej.
Pseudo-korporacyjne organizacje studenckie sluza do wyrabiania sobie kontaktow i tak jest wszedzie na swiecie.
Kiepskoplatna praca w malutkiej firmie w charakterze przynies-wynies-pozamiataj ma zerowe perspektywy. Wyzej wlasciciela nie podskoczysz, na jakies awanse czy drastycznie lepsza place tez nie ma co liczyc, zreszta wwiekszosci wypadkow wyglada to tak, ze jak juz taki delikwent czegos sie nauczy i chcialby dostawac ciut wiecej to jest zwalniany a potem zatrudnia sie nastepnego z ulicy za minimalna stawke i tak w kolo macieju. Widzialam to duuuuuuuzo razy nie tylko w Polsce.
Ludzie nie sa glupi i sa skloni pracowac za kiepskie pieniadze tylko wtedy, kiedy maja jakies perspektywy na przyszlosc. Jesli nie maja, to zatrudnia sie do czarnej roboty tylko wtedy, jak beda przymierac glodem.
A ze trudno znalezc dobrego fachowca od fizycznej roboty?
OdpowiedzUsuńDobry fachowiec, ktory robi bez skuchy i nie odwala prowizorki (w branzy budowlanej) najczesciej robi to za znacznie wieksze pieniadze poza terenem Polski. Po co ma tutaj pracowac za polowe tego albo i mniej?
Nie mówię o przynieś-wynieś w sensie prestiżu i szacunku - ale o funkcji.
OdpowiedzUsuńDawno temu, jako młodziak w firmie, na prośbę szefowej - idź, przynieś, kup, pomóż - reagowałem uśmiechem :) Nie obrażałem się jak jakiś rozczulony na punkcie swojej kariery fagas.
Nie dość, że wyszedłem sobie z biura na odświeżający spacer to w nagrodę byłem jej pupilkiem-studentem w firmie i uwaga - nie raz i nie dwa przyniosła mi z domu zupę, klopsiki, ciasto... a jak zachorowałem postawiła mi na biurku wódkę z pieprzem :)
Miałem nie raz dosłownie nogi wywalone na biurko i swobodę w pracy - jeśli chciałem spać do południa, nie było problemu - warunek jeden - moje zadanie jest 100% wykonane. Wyniki finansowe są nie do podważenia.
A z tego co widzę to jakaś bujda z tymi korporacjami - o ile nie jesteś co najmniej bratankiem kochanki prezesa, to po praktyce lądujesz na bruku po stażu - a korporacja bierze nowych praktykantów.
W małym biznesie właśnie, solidnie pracując, nie kradnąc, jesteś w stanie złapać nowe osobiste kontakty - nawet z kooperantami-właścicielami innych małych firm - wyrwać się z anonimowości, braku znajomości i tak do przodu.
A poza tym - kto tu mówi o pieniądzach bardziej kiepskich niż staż w korporacji???
co do remontu - nie jestem jakimś biedakiem - znajomi fachowcy sami sobie ustalili stawki, zgodziłem się na tyle, na ile chcieli - zero targu z mojej strony
OdpowiedzUsuńa wiadomo - do tego piweczko (tu nie wolno żałować), zakąska, snacki, kawki, herbatki, muzyka i oczywiście moja pomoc w robocie - tak jak w takiej koleżeńskiej 'przysłudze'
niestety - moi fachowcy poszli dziś w tango, miałem pecha, że na wódkę dziś nie zabrakło,
i już część roboty wykonałem sam, osobiście - a właśnie mam przerwę w schnięciu 1 warstwy farby
"Dawno temu, jako młodziak w firmie, na prośbę szefowej - idź, przynieś, kup, pomóż - reagowałem uśmiechem :) Nie obrażałem się jak jakiś rozczulony na punkcie swojej kariery fagas."
OdpowiedzUsuńTez tak mialam, dopoki na koniec miesiaca nie okazywalo sie, ze sa problemy z wyplaceniem pieniazkow (a pracowalam w takich firemkach na czarno oczywiscie, bo jakzeby inaczej). Jak w trzeciej z kolei firmie wyplacono mi 1/3 tego, co uzgodnilismy na poczatku, to sobie dalam siana (a to i tak byly zenujace pieniadze).
Jesli bylabym np. swiezo po informie, to wolalabym zasuwac 2-3 miesiace za darmo w polskim oddziale Cisco czy innej Motoroli i potem miec to chociazby na CV zamiast malej firmy budowlanej marki krzak.
I jeszcze jedno: w malych polskich firemkach do szalu doprowadzaly mnie sytuacje typu chamskie seksistowskie dowcipy, brak szacunku, czesto gesto poklepywanie po tylku i zapraszanie na "herbatki" a jak sie odmawialo, to dawanie do zrozumienia ze tutaj dla pani w mojej firmie miejsca nie ma.
Duze korpo maja przynajmniej to znaaaczniej bardziej pod kontrola.
zgadza się - nie ma róży bez kolców
OdpowiedzUsuńfirma poprzedzająca tą fajną - to był niewypał total - coś jak piszesz, z szefem porypem - ale szybko się zorientowałem o co jest gra i pogościłem tam tylko niecały tydzień (sam zrezygnowałem)
z resztą ta fajna firma też się kiedyś skończyła - szefostwo wplątało się w jakieś większe problemy i wszystko padło
miałaś pecha, albo rzeczywiście jesteś typem korporacyjnym, który lubi to bardziej kontrolowane środowisko
a jeśli celowałaś w budowlankę - to rzeczywiście nie jest to środowisko dla dam
prawdopodobnie możemy się długo przegadywać - i może okazać się, że dla ciebie dobrym wyborem jest korpo a dla mnie mała firma - bo jesteśmy różni
Nie jestem typem korporacyjnym i nie sadze ze mialam pecha - po prostu trzeba byc kobieta dwudziestokilkuletnia zeby zauwazac hamskie macanki i inne tego typu prymitywne zagrywki.
OdpowiedzUsuńFaceci defaultowo tego problemu nie maja, wiec nie zauwazaja, wiec dla nich nie istnieje albo co najwyzej powiedza tak jak Ty ze "to nie jest srodowisko dla dam".
A odnosnie kryzysu, to szybkie podsumowanie:
OdpowiedzUsuńhttp://slomski.us/2011/11/26/kolizja-2/
oczywiscie efekty "w praniu" bedzie widac dopiero za kilka miesiecy. Do tego czasu "kasa jest, piwko jest".
Tylko potem bedzie niewesolo.
owszem poczytałem, pamiętam też twój art. o erotyzacji - jeśli będę omawiał tu to zagadnienie - podlinkuję
OdpowiedzUsuńnatomiast fotki w sumie nie są w sumie erotyczne - chyba że komuś każda młoda dziewczyna w mini wydaje się erotyczna
co erotycznego jest w brunetce zbierającej papiery z podłogi?
futrzak, jest w życiu kobiety taki okres, że jest 'do wzięcia' - to właśnie okres kiedy zaczynałaś karierę - tak to w naturze jest - kobieta rozsiewa feromony, powabnie się ubiera, kusi kocimi ruchami, jest młoda i miodna...
OdpowiedzUsuńfaceci szaleją.. i tak ma być... i większość pań właśnie tego chce... pomocne tu bywa 'mam chłopaka' i jego wizyty raz na jakiś czas w pracy/po pracy, aby cię odebrać... przynajmniej gentelmani się trochę pohamują z flirtem...
w branżach typu budowlanka, faceci są bardziej nieokrzesani i tyle... sprawdzali cię bardziej bezpośrednio
natomiast w korporacjach jest także jedna wielka rozpłodownia... tyle, że dyskretniej, kulturalniej, w białych rękawiczkach...
też tego posmakowałem... na wyjazdach integracyjnych niektóre korpo-panny tracą rozsądek i wiadomo co się dzieje...
no fakt, w korporacjach informatycznych jest wielu chłopaków, którzy żyją... fluktuacją procesu beta w zależności od czynnika teta... a nie kontaktem z płcią przeciwną...
wszystko to efekt koedukacji i wchodzenia kobiet w tradycyjnie męskie branże (wspomniana budowlanka)
RO:
OdpowiedzUsuńTy jednak NIC nie rozumiesz.
"wiekszosc pan tego wlasnie chce" "faceci szaleja" - rece opadaja.
Ciekawe, czy tak samo bys patrzyl na sprawe i twierdzil ze "wiekszosc panow tego chce" "panie szaleja" jak na dziendobry w pracy szefowa starsza o 20 lat i bynajmniej niepiekna lapalaby Cie za jaja, a na zwrocenie uwagi, ze sobie nie zyczysz, sugerowala poszukanie innej pracy.
Naprawde sadzisz, ze to takie normalne, zabawne i tak powinno byc?
Nie wiem, w okolicy mojego biura, najbliższej, ot tak są 3 salony piękności, a tak w ogóle to dominująca działalność chyba.... w naszej okolicy. Klientek nie brakuje.
OdpowiedzUsuńNa osiedlowej siłowni większość to panie - faceci jakoś mniej o siebie dbają. To samo w galerii handlowej - najbliższej - 95% asortyment dla Pań.
Widzę, że jesteś inteligentną profesjonalistką, która wynosi się ponad prymitywne uwarunkowania - zapewne ku żalowi wielu mężczyzn atrakcyjną - ale mądrymi, bądź co bądź komentarzami nie zaklniesz dość prymitywnej rzeczywistości.
Ja tez zaczelam swoja kariere w malej firmie (miescila sie w jednym pokoju) i poza tym, ze cos tam zarobilam, to chyba pomoglo mi to przy znalezieniu nastepnej pracy. Wlasciwie to nawet odrzucalam oferty pracy lub dawalam innym. Mimo malej firmy, nie bylo obowiazkow typu przynies- podaj - posprzataj.
OdpowiedzUsuńCo do molestowania w pracy, to jak odeszlam z tej firemki, to dowiedzialam sie kilku ciekawych rzeczy o szefie i szefowej (jego 30 lat mlodszej dziewczynie). Otoz okazalo sie, ze proponowali oni niektorym pracownicom trojkaciki. Zabierali je ze soba na konferencje, a potem wieczorem pojawialy sie jakies sugestie.
W korporacji juz tak nie bylo. Ale jako jedna z niewielu kobiet w dziale IT mialam przerabane na wyjazdach firmowych. Panowie troche wypili i zaczynalo sie "przytulanie" do wszystkiego co sie rusza i jest plci przeciwnej. Przestalam jezdzic na takie wyjazdy z tego wzgledu, bo nie lubie jak nawaleni faceci probuja mnie obmacywac.
Słusznie zrobiłaś - postąpiłaś według własnej preferencji. Wiesz jednak dobrze, że niektóre Panie na takich wyjazdach lubią się też napić i klejenie się do siebie jest często obustronne.
OdpowiedzUsuńPrymitywne uczucia tłamszone w korporacyjnym biurze - bo wszyscy widzą, bo jest monitoring, bo podpadnie pod molestowanie, itp. - na tych wyjazdach puszczają.
Po to są te wyjazdy - aby spuścić napięcie, zintegrować - co się stało na wyjeździe to między nami - i nas scementuje. Management to dobrze wie.
W małej firmie dużo załatwia stwierdzenie mam chłopaka, co już pisałem. Takich buforów jak wyjazdy integracyjne jest mniej.
aha, z drugiej strony także nie jest tak słodko - z drugiej strony Panie - nas facetów także poddają ciągłej ewaluacji, nieustającym próbom i testom
OdpowiedzUsuńpatrzą, kalkulują, status, stan, pieniądze, pozycja
kilka razy w kwestiach zawodowych też spotkałem się z jednoznacznymi sugestiami, których chyba tylko skończony debil by nie odczytał, nie raz wprost zaproszenie na randkę - nie będę podawał w liczbach, bo koledzy pomyślą, że chodzi o przechwałki
ja wam pisze tylko, że TO COŚ działa w 2 strony
nie uciekniemy
Nie sadze, aby czyjakolwiek sprawa w firmie byloby to czy mam druga polowe czy nie. Nie powinno w ogole dochodzic do takich sytuacji, zeby ktos mial sie tlumaczyc.
OdpowiedzUsuńale dochodzi i będzie dochodzić - lekko ponad 100 lat cywilizacji w obecnym kształcie, z jako taką aktywną i coraz bardziej równą rolą kobiety nie złamie milionów lat uwarunkowań biologicznych
OdpowiedzUsuń...chyba że zgodzimy się na powszechną chemiczną kastrację... takie 'weź pigułkę' jak w Seksmisji, albo zastrzyk jak w Equilibrium
OdpowiedzUsuńWiesz, już nie rób z facetów jakichś ubezwłasnowolnionych potworów.
OdpowiedzUsuńRO, czy Ty naprawdę myślisz, że kobieta dba o siebie tylko i wyłącznie z myślą o mężczyźnie? Nie przyszło Ci do głowy, że chce się po prostu dobrze czuć we własnej skórze? Nie mówiąc już o tym, że pewien poziom higieny i ogólnej dbałości to niezbędny wymóg pracowy.Poza tym, może Cię zaskoczę, kobiety również mają konkurencję we krwi, nie tylko faceci i chcą wyglądać lepiej niż przysłowiowa sąsiadka. Niekoniecznie jednak są zainteresowane tej sąsiadki mężem.
Pomyśl też, jaka jest sytuacja młodej kobiety w pracy: jak pozwoli na niepoważne zachowania, to się jej nie traktuje serio jako pracownika, jak zaprotestuje, to sztywniara jest. Oczywiście zdarzają się kobiety, które chcą coś ugrać swoją atrakcyjnością, ale na miejscu facetów trzymałabym się właśnie od nich z daleka, bo mogą wyjść jak Zabłocki na mydle.
Generalnie jednak, uwierz mi, o wiele łatwiej zyskasz sympatię koleżanki z pracy będąc lojalnym kolegą niż końskimi zalotami.
Co do wyjazdów integracyjnych - moja szefowa kiedyś zaproponowała udział małżonek/narzeczonych w imprezach integracyjnych, oczywiście gratis. Panowie nie chcieli!
I na koniec: Tak, wierzę, że rzeczywistość zmienia się rozmawiając.
Kiedyś rozmawiając próbowałem rzeczywistość zmieniać - w sumie nie tak dawno, nawet to na blogu - w archiwum znajdziesz moje posty przeciwko postrzeganiu człowieka (i kobiety i mężczyzny) przez pryzmat komercji, marki, wyglądu, perfum)... tematy rozniosły się po necie... tu i ówdzie...
OdpowiedzUsuńi tu dość często leci krytyka niesamowita, najczęściej ze strony Pań.
obecnie tak się składa, że w moim życiu coś się zmienia - muszę wyjść z ciepłego gniazdka małej stabilnej firemki na prowincji, które sobie na kilka lat uwiłem
i niestety zaklinanie rzeczywistości to walenie głową w mur - rzeczywistość jest inna niż "chcenie"
ale ja się przestaję w tej burzliwej wodzie topić i walczyć z prądem - zaczynam pływać (znów)
po prostu jest wszędzie sex, jest lans, jest patrzenie i sądzenie po pozorach, jest oglądanie się za atrakcyjnymi osobami płci przeciwnej, jest ściema
wolę stawić temu czoła - przestać się oszukiwać - jak bodajże przekonywał Wojtek Majda całkiem niedawno (i kilka innych osób, gdzie poruszyłem temat) - podejść do sprawy ze śmiechem na ustach
no i te Panie na obrazkach są sympatyczne, tak nawiasem
jeszcze raz - na fotkach w moim poście są młode, atrakcyjne dziewczyny - dla mnie są ok, dla ciebie nie - możemy się przegadywać - kto rzuci bardziej błyskotliwym komentarzem - "i tak w kółko Macieju" - nic to jednak nie zmieni - każde z nas pozostanie prze swoim zdaniu
OdpowiedzUsuńto wałkowanie przestaje mieć sens - dlatego z mojej strony koniec tematu - jak będę miał natchnienie i chęć - może napiszę jakiś post na temat erotyki
tymczasem jak masz takie poczucie misji - oprotestowuj reklamy w TV, bo tam to jest dopiero erotyzacja na pełną skalę
bicie piany na czyimś blogu nic ci nie da - tak samo jakbyś weszła do mnie do garażu, gdzie powiedzmy wisi zdjęcie jakiejś zmysłowej modelki i robiła o to wielki szum
naprawdę koniec tematu dla mnie - także z braku czasu na najbliższe dni
muszę skończyć remont po godzinach
zdjęcia są po prostu eleganckie :)
OdpowiedzUsuń