Dobry prezent na Święta - co kupić?
Uważam, że w dobie powszechnego dobrobytu i obfitości dóbr coraz trudniej dobrać prezent na Święta - napiszę przede wszystkim co ja uważam za rozsądne.
Po pierwsze nie mam zbyt wiele przestrzeni w mieszkaniu, więc usilnie staram się je odgracać - w związku z tym ja sam preferuję dostawać prezenty praktyczne, zużywalne - kosmetyki do golenia, perfumy i żele pod prysznic, artykuły do dbania o zęby. Zawsze jestem zadowolony z jakiegoś smakołyku (jestem mało wybredny) lub czegoś do picia.
Nie jestem wielkim amatorem Whiskey i alkoholi wysokoprocentowych, ale powiem szczerze - 100 razy wolałbym dostać w prezencie butelkę Whiskey lub dobrej czystej wódki (można poczęstować przyjaciół, lub zrobić sobie "herbatę z prądem" przy przeziębieniu) niż kolejny pierdołowaty bibelot - który przez lata będzie stał na półce i obrastał kurzem, aby tylko zrobić przyjemność osobie, która go podarowała (a takich bibelotów - złodziei przestrzeni - kurzostworów - zbiera się co nie miara).
Oczywiście szanuję i rozumiem wybór i preferencje wielbicieli bibelotów, rękodzieła i robienia w domu muzeum etnicznego (np. część mojej rodziny), ale ja osobiście mam preferencje odmienne o 180 stopni i satysfakcję czerpię raczej z "wyrzucenia" kolejnego kurzostwora-statuetki lub oddaniu jakiejś książki w dobre ręce niż w gromadzeniu tych dóbr. (Książki preferuję obecnie w formie elektronicznej).
A więc jak dla mnie - praktycznie... przede wszystkim praktycznie. Szczególnie dla mężczyzny. Prawie każdy mężczyzna, którego znam skrzywi się na tomik poezji albo porcelanowe serduszko... ale prawie każdemu zrobi się uśmiech od ucha do ucha na widok sześciopaku dobrej jakości piwa.
Po pierwsze nie mam zbyt wiele przestrzeni w mieszkaniu, więc usilnie staram się je odgracać - w związku z tym ja sam preferuję dostawać prezenty praktyczne, zużywalne - kosmetyki do golenia, perfumy i żele pod prysznic, artykuły do dbania o zęby. Zawsze jestem zadowolony z jakiegoś smakołyku (jestem mało wybredny) lub czegoś do picia.
Nie jestem wielkim amatorem Whiskey i alkoholi wysokoprocentowych, ale powiem szczerze - 100 razy wolałbym dostać w prezencie butelkę Whiskey lub dobrej czystej wódki (można poczęstować przyjaciół, lub zrobić sobie "herbatę z prądem" przy przeziębieniu) niż kolejny pierdołowaty bibelot - który przez lata będzie stał na półce i obrastał kurzem, aby tylko zrobić przyjemność osobie, która go podarowała (a takich bibelotów - złodziei przestrzeni - kurzostworów - zbiera się co nie miara).
Oczywiście szanuję i rozumiem wybór i preferencje wielbicieli bibelotów, rękodzieła i robienia w domu muzeum etnicznego (np. część mojej rodziny), ale ja osobiście mam preferencje odmienne o 180 stopni i satysfakcję czerpię raczej z "wyrzucenia" kolejnego kurzostwora-statuetki lub oddaniu jakiejś książki w dobre ręce niż w gromadzeniu tych dóbr. (Książki preferuję obecnie w formie elektronicznej).
A więc jak dla mnie - praktycznie... przede wszystkim praktycznie. Szczególnie dla mężczyzny. Prawie każdy mężczyzna, którego znam skrzywi się na tomik poezji albo porcelanowe serduszko... ale prawie każdemu zrobi się uśmiech od ucha do ucha na widok sześciopaku dobrej jakości piwa.