Psy szczekają a karawana jedzie dalej.
Dziś krótki wpis na miarę minibloga, ale za to w miarę konkretna myśl, którą chcę przekazać. Otóż w miarę regularnie spotykam się z lekkimi drwinami z tytułu prowadzenia tego bloga - a kiedy się ktoś dowie, że jestem przedsiębiorcą to ho... ho... pożywka dla krytykantów, że hej. No bo jak to może być - przedsiębiorca z sukcesem, a oszczędza... szok normalnie.
No i czuję się przez to ŹLE. Naprawdę. Nie z powodu osobistego jednakże - przecież publikując w necie człowiek MUSI być przygotowany na krytykę i nabierać grubej skóry. Czuję się źle, kiedy pomyślę o tej krytyce, popatrzę naokoło, po odejściu od komputera, na Polskę, na mentalność Polaków, na dziadostwo, niegospodarność, na bycie na bakier z zasadami logicznego i racjonalnego oszczędzania.
Bo sąsiad kupił nowy motocykl z Tesco...
Czuję się, źle z tym, że w Polsce sąsiad który ma jedną kozę, zazdrości sąsiadowi, który ma dwie kozy i prosiaka, i życzy mu z całego serca, aby mu te kozy i prosiak zdechły. Biedniejszy sąsiad nie chce być tak samo bogaty, jak bogatszy sąsiad - mu będzie po prostu dobrze, kiedy bogatszy sąsiad zbiednieje.
I dlatego jesteśmy ekonomicznie w tyle za Niemcami, Skandynawami, albo i nawet za Czechami.
I zamiast zdobywać świat - babrzemy chudym patykiem w polskim bagienku.
No i czuję się przez to ŹLE. Naprawdę. Nie z powodu osobistego jednakże - przecież publikując w necie człowiek MUSI być przygotowany na krytykę i nabierać grubej skóry. Czuję się źle, kiedy pomyślę o tej krytyce, popatrzę naokoło, po odejściu od komputera, na Polskę, na mentalność Polaków, na dziadostwo, niegospodarność, na bycie na bakier z zasadami logicznego i racjonalnego oszczędzania.
Czuję się, źle z tym, że w Polsce sąsiad który ma jedną kozę, zazdrości sąsiadowi, który ma dwie kozy i prosiaka, i życzy mu z całego serca, aby mu te kozy i prosiak zdechły. Biedniejszy sąsiad nie chce być tak samo bogaty, jak bogatszy sąsiad - mu będzie po prostu dobrze, kiedy bogatszy sąsiad zbiednieje.
I dlatego jesteśmy ekonomicznie w tyle za Niemcami, Skandynawami, albo i nawet za Czechami.
I zamiast zdobywać świat - babrzemy chudym patykiem w polskim bagienku.