Alkohol i papierosy
Pod poprzednim postem w komentarzach jeden z czytelników najwyraźniej zbulwersował się moją bardzo radykalną postawą wobec pijanych kierowców - odpowiedziałem w komentarzach na ile uznałem to za sensowne - temat był wałkowany tu nie raz - dlatego odsyłam do archiwum. Moje zdanie na temat picia i wsiadania za kierownicę się nie zmieni.
Powtórzę w formie posta jednak fragment komentarza: Uważam, że jeśli ktoś się nie może powstrzymać od picia, np. na spotkaniu towarzyskim jeśli wie, że zaraz ma jechać - lub skończyć na symbolicznym piwku albo szklaneczce szampana/wina* jeśli wie, że czeka go następnego dnia jazda - ta osoba powinna udać się do specjalisty i podjąć leczenie. Szybkie zdiagnozowanie alkoholizmu i podjęcie leczenia może uratować choremu karierę, relacje rodzinne, zdrowie a nawet życie (tak samo potencjalnym ofiarom na drodze).
*dla rosłego mężczyzny może to być i dwie miarki alkoholu - trzeba po prostu znać swoje ograniczenia - to chcę powiedzieć
Myślę, że wszystko jest dla ludzi - o ile używamy tego z głową.
Napiszę jednak o swoim szwagrze - bardzo inteligentnym i porządnym chłopaku. Rok temu zaczął popalać okazjonalnie - a to impreza i towarzystwo, a to trudne sprawy zawodowe... mniejsza o przyczynę. Oczywiście wszystko pod kontrolą, to nie był żaden nałóg, mógł rzucić bez problemu, zaczynało się od jednego, dwóch papierosów dziennie.
Obecnie schodzi dziennie od pół paczki do paczki jasnych Marlboro. Smakowanie okazjonalne stało się nałogiem.
Piszę to bo byłem kiedyś w podobnej sytuacji, popalanie dla zabicia stresu, itp. jednak ja zacisnąłem zęby, oddałem swoją paczkę papierosów bezdomnemu i to był koniec.
Cieszę się teraz z tej decyzji.
Może Nowy Rok to dobra okazja na postanowienia noworoczne i rzucenie palenia? I człowiek poczuje się zdecydowanie lepiej - i będzie to ulga dla portfela. Oczywiście to indywidualna decyzja - mimo wszystko kulturalny i dobrze wychowany palacz, który respektuje prawa innych osób - niepalących - to wielokrotnie lepsze zjawisko dla otoczenia niż alkoholik, zwłaszcza alkoholik nieświadomy swojej choroby.
Powtórzę w formie posta jednak fragment komentarza: Uważam, że jeśli ktoś się nie może powstrzymać od picia, np. na spotkaniu towarzyskim jeśli wie, że zaraz ma jechać - lub skończyć na symbolicznym piwku albo szklaneczce szampana/wina* jeśli wie, że czeka go następnego dnia jazda - ta osoba powinna udać się do specjalisty i podjąć leczenie. Szybkie zdiagnozowanie alkoholizmu i podjęcie leczenia może uratować choremu karierę, relacje rodzinne, zdrowie a nawet życie (tak samo potencjalnym ofiarom na drodze).
*dla rosłego mężczyzny może to być i dwie miarki alkoholu - trzeba po prostu znać swoje ograniczenia - to chcę powiedzieć
Myślę, że wszystko jest dla ludzi - o ile używamy tego z głową.
Napiszę jednak o swoim szwagrze - bardzo inteligentnym i porządnym chłopaku. Rok temu zaczął popalać okazjonalnie - a to impreza i towarzystwo, a to trudne sprawy zawodowe... mniejsza o przyczynę. Oczywiście wszystko pod kontrolą, to nie był żaden nałóg, mógł rzucić bez problemu, zaczynało się od jednego, dwóch papierosów dziennie.
Obecnie schodzi dziennie od pół paczki do paczki jasnych Marlboro. Smakowanie okazjonalne stało się nałogiem.
Piszę to bo byłem kiedyś w podobnej sytuacji, popalanie dla zabicia stresu, itp. jednak ja zacisnąłem zęby, oddałem swoją paczkę papierosów bezdomnemu i to był koniec.
Cieszę się teraz z tej decyzji.
Może Nowy Rok to dobra okazja na postanowienia noworoczne i rzucenie palenia? I człowiek poczuje się zdecydowanie lepiej - i będzie to ulga dla portfela. Oczywiście to indywidualna decyzja - mimo wszystko kulturalny i dobrze wychowany palacz, który respektuje prawa innych osób - niepalących - to wielokrotnie lepsze zjawisko dla otoczenia niż alkoholik, zwłaszcza alkoholik nieświadomy swojej choroby.