Nadchodzą Święta i wielka góra jedzenia...

W bloku od jakiegoś czasu czuję zapachy, mnóstwo zapachów potraw przygotowywanych już na Święta. Całkiem to mądre w sumie - zrobić np. krokiety wcześniej - zamrozić i nie męczyć się w kuchni w czasie Świąt. Moja żona tak właśnie robi.


Jednak co roku nasuwa mi się inne pytanie. Po co ludziom ta góra jedzenia? Ja np. jem bardzo mało, choć często - jem też raczej skromnie niż wymyślnie i wystawnie (np. dziś na śniadanie rolmops z ogórkiem marynowanym, surówka na ciepło, poza oliwą z oliwek - same produkty polskie).

Chodzi o to, że nie zjem więcej niż zazwyczaj, co najwyżej wcisnę coś kurtuazyjnie, choć pewnie i tak trochę zniechęcę sobie rodzinę, nie rozumiejącą do końca, dlaczego nie chce jeść ich ciast (trudno - ciast nie jadam i na chama nie "zeźre").

A skoro nie zjem więcej i inaczej niż zwykle - to może poza kilkoma kulinarnymi atrakcjami i to w małej ilości - po co mi ta "góra żarcia", z której zapewne część dóbr się zmarnuje i trafi do śmietnika?

P.S. Jeśli chodzi o minimalistyczne podejście - zapraszam także tutaj:
http://zabezpieczenie.blogspot.com/2011/12/jak-ochronic-kopaki-przed-kradzieza.html

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?