Hojność polskiej społeczności - zagadka dla czytelników

Zagadka miała pierwotnie trafić na mój blog komputerowy, ale jeśli chodzi o "mechanizm działania" znacznie bardziej pasuje tutaj - jedziemy:


...kiedyś istniała sobie taka fajna, dynamicznie rozwijająca się, polska dystrybucja Linuksa, nie żadne tam Ubuntu ze zmienioną tapetą i nakładką do instalacji neozdrady... pomijam szczegóły i namiary milczeniem, bo nie chcę robić flame i odgrzebywać spraw...

...otóż bywało raz lepiej, raz gorzej - więc jako power user namówiłem fanów i użytkowników - rzekomo oddanych sprawie - do zrobienia masowej akcji dofinansowania deweloperów/systemu - dosłownie dobrowolnej wpłaty kilku zł - umownie: równowartości piwa w najbliższym lokalu...

...ilu wpłaciło z tej rzeczy hardkorowych oddanych sprawie fanbojów, z tego min. kilkadziesiąt osób udzielających się aktywnie na forach?

...jak myślicie? jaki rząd wielkości?


P.S. Proszę uszanować moją decyzję, aby nie bić piany w starej sprawie - domysły proszę sobie darować (spekulacje w komentarzach o jaki projekt chodzi kasuję z miejsca). Czytelników, którzy znają rozwiązanie z innych rozmów ze mną - proszę o wstrzymanie się w komentarzach. :)

Komentarze

  1. powiedzmy, sumy koło tego jak na ówczesne ceny piwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wplacilo kilka osob po kilka zlotych(powiedzmy po 5 zl)?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza propozycja rozwiązania zagadki: ale o jakich 10% mówisz? Użytkowników niszowego systemu? Fanów ogólnych z for czy tych kilkudziesięciu hardkorowców?

    OdpowiedzUsuń
  4. No moze kilkanascie osob po 3-4 zl.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiem, że fani Linuksa, jako klienci, to beznadziejna grupa docelowa, więc pewnie jeżeli chodzi o sponsoring jest podobnie.
    Ci ludzie myślą, że wszystko będzie za darmo albo bardzo tanie. Dlatego np. beznadziejnym pomysłem jest oferowanie dla nich jakichkolwiek usług, np. płatnych kursów programowania pod linuxem. Będzie 0 chętnych, podczas gdy w Microsoft Visual zapełni się salę (wiem z doświadczenia kolegi).

    Żeby mieć portret psychologiczny tej grupy ludzi wystarczy sobie wyobrazić, że ktoś woli bujać się całymi dniami, ba czasami latami nad linijkami kodu open source, zamiast wydać kilkaset złotych na Windowsa.

    P.S.Nie piję do Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło, że nie pijesz do mnie osobiście - ale musisz wiedzieć, że ja jestem (sam we własnej osobie) dużym krytykiem Linuksa, OpenSource, społeczności, w tym wielkich zarozumialców oraz krzykaczy, że MS Windows to piekło, nazizm, komercja, itp.

    Lubię system jako fan techniki, na tym koniec. Nie sypiam z pluszowym pingwinem między nogami.

    Krytyka anty-linuksowa - ale konstruktywna, techniczna, biznesowa - bez wstawek osobistych, bez pouczania mnie okraszonego chamstwem, bez trollingu - mile widziana. Po prostu chce faktów techniczno biznesowych. Proszę bardzo.

    Chcących pojechać do woli na Linuksa - zapraszam - szczególnie na bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że chętnych było kilku. Max - pięciu. Linuksowcy to oszczędny ;) lud.

    Ciekawa rzecz wyszła kiedyś na pewnym forum poświęconym sprzętowi audio - padł pomysł, żeby twórcy i adminowi ufundować tuner radiowy z wyższej półki ze składek forumowiczów. To miał być wydatek rzędu kilku tysięcy. Propozycja była taka, by dać ile kto uważa: kto chce setkę, to setkę, kto dychę to dychę. Odzew był na tyle duży, że wystarczyło na "klocek" sporo lepszy od planowanego i to jeszcze (o ile pamięć mnie nie myli) z indywidualnie grawerowanym frontem zawierającym dedykację.

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie się wydaje, że mogło ic być koło 40-50 i każdy wrzucił po 5zł. Nie wszyscy linuksowcy to skąpcy - ja korzystam z linuksa z wygody (nie potrzebuję sterowników do telefonu, drukarki i innych sprzętów), poza tym jest lżejszy i w pełni zaspokaja moje skromne potrzeby.

    @ Artur - nie zawsze tak jest. Mnie linuksy kojarzą się z systemem, którego nie można "zepsuć" i polecam go zwłaszcza osobom, które mają malo styczności z komputerem i często podczas "porządków" przypadkowo usuwają sobie system ;) lub robią inne nieprzewidziane rzeczy, na które windows im spokojnie pozwala. Wbrew pozorom - sporo jest takich osób...

    OdpowiedzUsuń
  9. ROZWIĄZANIE:

    łącznie ze mną 5, słownie PIĘCIU,
    czyli prócz mnie czwórka,
    przy czym dwie wpłaty niekoniecznie musiałby być związane z akcją (np. priv. dotacje na Święta), więc na pewniaka prócz mnie to 2 wpłaty

    tak więc, nie bawiąc się w matematykę precyzyjną, większość z was trafiła

    Suma zebrana jeśli uwzględnić wszystkie wpłaty to max. 65 zł, a najpewniej z samej akcji 35 zł.

    OdpowiedzUsuń
  10. "mogło ic być koło 40-50 i każdy wrzucił po 5zł. Nie wszyscy linuksowcy to skąpcy"

    W tym zdaniu kryje się ponury żart, co to jest ok. 50 zł za dziesiątki godzin pracy zawodowego informatyka nad projektem?

    Faktem jest, że min. 95% linuksowców, którzy uważali system "za swój" - korzystali ze wsparcia, forum, zgłaszali prośby, a nawet pretensję co do działania niektórych komponentów softu - po prostu pożałowało równowartości 1 piwa w pubie.

    A Linuksa zepsuć można i to łatwo, szczególnie np. najpopularniejsze Ubuntu - wystarczy robić częste (wymagane!!!) aktualizacje :P

    Jeśli chce się Linuksa bardzo solidnego można jedynie korzystać z dystrybucji komercyjnych np. RedHat, ewentualnie ich wiernych klonów finansowanych przez uczelnie np. Scientific Linux.

    Od biedy Ubuntu LTS (naprawdę od biedy), albo niekomercyjny Debian Stable.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Admin - niestety, bardzo ponure stwierdzenie faktu raczej niż żart. Wywnioskowałam to na podstawie obserwacji - sama czasem wspieram jakieś projekty, czy fora z których korzystam i po prostu widzę jak wyglądają wpłaty... Ale, jak widać, przeliczyłam się.

    Nie będę wdawała się w polemikę o wyższości jednego systemu nad drugim, ponieważ zwyczajnie nie mam tyle wiedzy. Wiem tylko tyle, że nie każdy kto decyduje się na liniuksa robi to dlatego że go nie stać na windowsa (lub żałuje tej kasy i woli ją np. przepić, przejeść czy przepalić). Dla mnie windows zawsze był dziwny. Może dlatego, że pierwsze doświadczenia jakie miałam były z MACiem (należę do pokolenia, które pierwszy kontakt z komputerem miało w liceum, w moim konkretnym komputer=macintosh) i jak kupiłam swój pierwszy komputer z Win98 to miałam z nim poważne problemy. Linuks jest po prostu bardziej intuicyjny i nie wymaga setek sterowników do wszystkiego co używam. A osoby, którym polecam inuksa łatwiej jest nauczyć robić prawidłowo aktualki niż pomogać im co chwilę, bo zmienili jakiś sprzęt, albo usunęli pliki ("bo nie znam ich nazw"). Oni nie korzystają z forów, bo często nie wiedzą nawet, że takowe istnieją, a jeśli się dowiedzą, to i tak nie rozumieją ich języka;)
    Wbrew pozorom sporo jest takich osób.

    A wracając jeszcze na chwilę do tematu:
    "Faktem jest, że min. 95% linuksowców, którzy uważali system "za swój" - korzystali ze wsparcia, forum, zgłaszali prośby, a nawet pretensję co do działania niektórych komponentów softu - po prostu pożałowało równowartości 1 piwa w pubie."
    To jest niestety smutne. I wydaje i się, że ogranicza bardzo kreatywność. Wiele osób, któe mogłoby coś zrobić, woli zająć się "zarabianiem"...

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie ma nic wspolnego z linuksem i jego spolecznoscia.Jak myslicie czemu bylem tak blisko ze swoimi typami?-po prostu WSZEDZIE na necie jest ten sam wskaznik-kieys obserwowalem fora torrentowe i emule-setki albo i tysiace osob sciaga,dziesiatki wypowiada sie na forach ale kase na utrzymanie serwerow itp daje po pare,parenascie osob po kilka PLN.Po prostu ludzie sie przyzwyczaili ze w internecie wszystko jest za darmo to i po co placic?-szczegolnie ze ZAWSZE znajda sie tacy co cos tam dadza wiec jakos sie to kreci(syndrom gapowicza).Gdby y wprowadzic dobrowolnosc w placeniu podatkow to byloby tak samo-placiloby mniej niz 1%.Zreszta syndrom gapowicza obserwuje sie takze wsrod zwierzat(chocby ptakow)-kiedy staje sie oo bardzo powszechny to kolonie ptakow gina a cywilizacje upadaja(bo nie ma kto placic na infrastrukture)-to dlatego(wbrew rojeniem libertarian)podatki czy skladki emerytalne MUSZA byc przymusowe(inaczej system by padl w pierwszym pokoleniu).Nie ma co narzekac-to po prostu ludzka(a nawet i zwierzeca)natura ktora sklania do oszczedzania zasobow-po prostu trzeba przystosowac do tego model czy to biznesowy czy panstwowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. niestety - taki właśnie koniec spotkał wymieniony projekt (przynajmniej jeden z kluczowych developerów się odłączył, co powaliło projekt)

    team to byli ludzie z umiejętnościami, więc z tego co wiem nie mieli problemu z pracą

    jednak jak długo można ciągnąć jakiś projekt na piękne oczy i dla hobby? bez nawet częściowej, czy nawet 'grzecznościowej' gratyfikacji?

    tak czy inaczej OpenSource poza granicami Polski jakoś się rozwija, projekty odnotowują wpłaty i dostają sponsoringi - niby jest kryzys, ale w tej chwili większość poważniejszych developerów dostaje coś za swoją pracę, niektórzy mają nawet oficjalne płatne kontrakty (Haiku), dużo posady na stałe w firmach zajmujących się OS (np. RedHat)

    jednak wszystkie, autentycznie wszystkie poważne polskie projekty OpenSource z kręgów Linuksa w końcu zamierają na stałe

    i to w kraju gdzie Linux ma o wiele większy % rynku niż gdzie indziej

    OdpowiedzUsuń
  14. To musze powiedziec, ze fani motoryzacji sa bardziej chojni. Z roku na roku zbieram coraz wiecej w ramach zrzuty na utrzymanie serwera i domeny. Niektorzy wplacaja po 10zl inni po 50-100zl. Ja bym wolala, zeby wiecej osob wplacilo po 10zl niz jedna 100zl.

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Richmond: Może dlatego, że fani motoryzacji to ludzie, którzy od czasu do czasu na jakiś gadżet w ramach swojej pasji wysupłają żywa gotówkę? Podobnie jak audiofile z mojego poprzedniego posta...

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety, linuksiarze i różni pasjonaci softu dostają dużo za friko i im się należy :)

    To często pryszczaki, warezowcy, ex-lamerzy rulezujący za Linuksem, ale nie zarabiający nic.

    Prawdziwy pasjonat motoryzacji (praktyk) czy audiofil - tu macie racje - obraca żywą gotówką - zarabia na swoje hobby - wie co znaczy wydać i umie. Nie są to tanie hobby.

    swoją drogą szczypta linuksowej psychologii:

    Jak na polskim osnewsie na przykład skrytykowałem nowe Ubuntu jako jeden z pierwszych - to mnie pryszczaki mało nie zlinczowały.

    Dopiero jak tzw. praktycy / power users coraz częściej zaczęli zaglądać na anglojęzyczne serwisy, czytać krytykę świata anglojęzycznego i parę newsów dalej kilku power userów powtórzyło, że Ubuntu/Unity jest do bani - no to wtedy pryszczaki zaczęli kilka kolejnych postów dalej pisać, że Ubuntu jest do bani :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Jeep Grand Cherokee - spalanie i oszczędność.