Kot Wielkiego Mistrza oraz Admin R-O
W pewnej dalekowschodniej sekcie wielkiego i poważanego Mistrza pojawił się pewnego dnia psotny kociak, którego stary Mistrz sobie upodobał. Kot był na tyle żywiołowy i tak dokazywał, że na czas Rytuału, nie tłumacząc się nikomu, Mistrz zaczął przywiązywać go do drzewa. Rytuał trwał dzień w dzień, kot był dzień w dzień przywiązywany do drzewa.
Pewnego dnia Mistrz umarł, i nastał nowy Guru. Kot Mistrza w końcu zestarzał się, spasł niemiłosiernie i rozleniwił, ale nowy Guru chcąc zachować ciągłość zwyczaju dalej przywiązywał kota do drzewa na czas Rytuału. Mijały lata, w końcu kot zdechł. W sekcie dumano co począć, w końcu... kupiono nowego kota...
Mijały lata... dziesięciolecia... a uroczyście wybieranego, świętego świątynnego kota zawsze wiązano do drzewa na czas Rytuału...
Cóż, ja zawsze miałem taką ciekawską naturę i zasadę, że w końcu trzeba zadać to niewygodne pytanie: Dlaczego, do cholery, przywiązujemy tego biednego kota do drzewa???! Co nie raz pociągało za sobą różne ciekawe wydarzenia.
Pewnego dnia Mistrz umarł, i nastał nowy Guru. Kot Mistrza w końcu zestarzał się, spasł niemiłosiernie i rozleniwił, ale nowy Guru chcąc zachować ciągłość zwyczaju dalej przywiązywał kota do drzewa na czas Rytuału. Mijały lata, w końcu kot zdechł. W sekcie dumano co począć, w końcu... kupiono nowego kota...
Mijały lata... dziesięciolecia... a uroczyście wybieranego, świętego świątynnego kota zawsze wiązano do drzewa na czas Rytuału...
Cóż, ja zawsze miałem taką ciekawską naturę i zasadę, że w końcu trzeba zadać to niewygodne pytanie: Dlaczego, do cholery, przywiązujemy tego biednego kota do drzewa???! Co nie raz pociągało za sobą różne ciekawe wydarzenia.