Lot na Ibizę i poranny szum w głowie.
W jednej z internetowych rozmów pojawił się wątek Ibizy - odgrzebałem kilka fotek zrobionych komórką parę lat temu. I oto efekty. Nie sądziłem, że mam te fotki w archiwum, a tu niespodzianka (można powiększyć klikając)
Najpierw Alpy, gdzie sobie przypomniałem, że mam włączoną komórkę:
Potem chmury:
Marsylia:
Ibiza:
Powoli lądujemy:
Tuż przed lądowaniem:
I już na płycie lotniska:
Wrażenia z lotu trzeba było dopełnić hiszpańskim piwem, a gdy wstałem rano coś mi szumiało - nieee... jednak nie w mojej głowie:
Trzy kroki i już się jakoś orzeźwiłem:
Najpierw Alpy, gdzie sobie przypomniałem, że mam włączoną komórkę:
Potem chmury:
Marsylia:
Ibiza:
Powoli lądujemy:
Tuż przed lądowaniem:
I już na płycie lotniska:
Wrażenia z lotu trzeba było dopełnić hiszpańskim piwem, a gdy wstałem rano coś mi szumiało - nieee... jednak nie w mojej głowie:
Trzy kroki i już się jakoś orzeźwiłem:
i jak widać latanie wcale nie jest takie straszne (o ile uda wam się wylądować!)
OdpowiedzUsuńWspomnienia fajna sprawa :)
UsuńJa się przed chwilą orzeźwiłem piwem - to tak a propos tego piwa hiszpańskiego :)
Latanie jest generalnie bardzo przyjemne. Gorzej z turbulencjami ;-) Aczkolwiek na kilkadziesiąt, czy może już kilkaset lotów, tylko 2 były naprawdę fatalnie turbulentne. Do tego stopnia, że podczas jednego byłem zlany zimnym potem, a 3 osoby nie wytrzymały (dla mało domyślnych - musiały użyć tych małych torebek w kieszonce fotela przed nimi), natomiast podczas drugiego po wylądowaniu zdychałem blady na lotnisku przez ok. 2 godziny zanim byłem w stanie się podnieść z ławki :-)
OdpowiedzUsuńniezła jazda musiała być
Usuń