Mężczyzna metroseksualny
Jakiś czas temu czytelnik o nicku Kuba zadał mi pytanie: "Obserwuję ten blog od początku jego istnienia i zauważyłem, że dość często najeżdżasz na "styl" metroseksualny i naszło mnie pytanie, mianowicie dlaczego to robisz Adminie?" Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest warta osobnego posta.
Otóż oczywistym jest, że stylu metroseksualnego nie lubię i już. O gustach się ponoć nie dyskutuje...ale i tak się dyskutuje, nieprawdaż? Zatem nie lubię na przykład herbaty z mlekiem - i jak pierwszy raz w Londynie ją wypiłem, to mnie zwyczajnie cofnęło, ku wielkiej konsternacji gospodarzy. Rozumiecie?
W kontekście oszczędzania stylu metroseksualnego nie lubię, bo jest nieoszczędny, rozrzutny, jest zaprzeczeniem tego co ja reprezentuję na tym blogu - nie lubię go zatem programowo. Na tym blogu pełni on rolę "wielkiego złego luda" czy innej zarazy, której należy się wystrzegać.
W kontekście psychologicznym nie lubię metroseksualizmu tak samo jak każdego -izmu. Naobserwowalem się chłopaków totalnie przeflancowanych psychologicznie na punkcie konsumpcji, markowych ciuchów, markowych kosmetyków, pielęgnacji, depilacji i innych. Nie odpowiada mi taki zniewieściały typ zachowań u mężczyzny (u kobiety właściwie mi to nie przeszkadza).
I znów wyjaśniam, że ja także lubię dobrze się ubrać, dobrze pachnieć i zadbać o swoj wygląd, ale to wszystko ma mieć jakiś umiar i rozsądne granice, tak abym jako facet nie był niewolnikiem konsumpcji i mody. Lubię po prostu decydować sam, a nie postępować tak czy owak, bo tak napisał ważny i słynny kreator mody w Cosmopolitan (autentyczny przypadek kolegi), lubię kupić kosmetyk, który mi dobrze pachnie i dobrze się nakłada po goleniu, a nie który jest modny.
Metroseksualizm jest dla mnie stylem i modą w którym de facto mężczyzna niewieścieje i nie panuje nad kwestiami takimi jak własny wygląd. Decydują za niego styliści, designerzy i kolorowe pisemka. Ja nie pozwolę, by ktoś za mnie decydował i coś narzucał.

Ja jestem tradycjonalistą, w dodatku tradycjonalistą z robotniczej rodziny i u nas chłop ma być chłop i tyle, a nie żadne tam figo fago, depilacje, styliści i mdlenie nad promocją markowego ciucha czy serii perfum. Człowiek chyba stoi w hierarchii intelektualnej trochę wyżej od małpy i może decydować za siebie, no nie?
P.S.#1 Polecam post o napojach na blogu naszej przemiłej koleżanki.
P.S.#2 A u mnie nowy post o reaktywacji marki Amiga.
Otóż oczywistym jest, że stylu metroseksualnego nie lubię i już. O gustach się ponoć nie dyskutuje...ale i tak się dyskutuje, nieprawdaż? Zatem nie lubię na przykład herbaty z mlekiem - i jak pierwszy raz w Londynie ją wypiłem, to mnie zwyczajnie cofnęło, ku wielkiej konsternacji gospodarzy. Rozumiecie?
W kontekście oszczędzania stylu metroseksualnego nie lubię, bo jest nieoszczędny, rozrzutny, jest zaprzeczeniem tego co ja reprezentuję na tym blogu - nie lubię go zatem programowo. Na tym blogu pełni on rolę "wielkiego złego luda" czy innej zarazy, której należy się wystrzegać.
W kontekście psychologicznym nie lubię metroseksualizmu tak samo jak każdego -izmu. Naobserwowalem się chłopaków totalnie przeflancowanych psychologicznie na punkcie konsumpcji, markowych ciuchów, markowych kosmetyków, pielęgnacji, depilacji i innych. Nie odpowiada mi taki zniewieściały typ zachowań u mężczyzny (u kobiety właściwie mi to nie przeszkadza).
I znów wyjaśniam, że ja także lubię dobrze się ubrać, dobrze pachnieć i zadbać o swoj wygląd, ale to wszystko ma mieć jakiś umiar i rozsądne granice, tak abym jako facet nie był niewolnikiem konsumpcji i mody. Lubię po prostu decydować sam, a nie postępować tak czy owak, bo tak napisał ważny i słynny kreator mody w Cosmopolitan (autentyczny przypadek kolegi), lubię kupić kosmetyk, który mi dobrze pachnie i dobrze się nakłada po goleniu, a nie który jest modny.
Metroseksualizm jest dla mnie stylem i modą w którym de facto mężczyzna niewieścieje i nie panuje nad kwestiami takimi jak własny wygląd. Decydują za niego styliści, designerzy i kolorowe pisemka. Ja nie pozwolę, by ktoś za mnie decydował i coś narzucał.

Ja jestem tradycjonalistą, w dodatku tradycjonalistą z robotniczej rodziny i u nas chłop ma być chłop i tyle, a nie żadne tam figo fago, depilacje, styliści i mdlenie nad promocją markowego ciucha czy serii perfum. Człowiek chyba stoi w hierarchii intelektualnej trochę wyżej od małpy i może decydować za siebie, no nie?
P.S.#1 Polecam post o napojach na blogu naszej przemiłej koleżanki.
P.S.#2 A u mnie nowy post o reaktywacji marki Amiga.