Jak stracić przyjaciół i zrazić sobie ludzi. Coś o mechanizmach polityki w naszym życiu.
Jest wiele technik pozwalających na narobienie sobie problemów i zrażenie przyjaciół, znajomych, a w przypadku własnego interesu - klientów i kontrahentów. Jedną z najskuteczniejszych jest rozmawianie o polityce. Przekonałem się o tym nie raz.
Inteligenci
Zauważyłem, że znakomita większość ludzi, nawet tych których można uważać za inteligentów, w kwestiach politycznych zupełnie nie myśli, lub myśleć nie chce. Wybór wspieranej opcji politycznej jest wypadkową wielu podświadomych i świadomych czynników, z których analiza polityczno-gospodarcza jest na ostatnim miejscu.
Puchate stadko.
Większość ludzi nie jest w stanie wybić się ponad swoją orientację polityczną, daje się łatwo spolaryzować, zagonić do tej czy innej zagrody jak zastraszone stado baranów. Zauważyłem także, że większość osób w tym czy innym w miarę zgranym "towarzystwie", czy jak w Poznaniu mawialiśmy "ekipie" najczęściej reprezentuje mniej więcej jeden pogląd polityczny (zazwyczaj zupełnie nie wdając się w szczegóły programu, wizji, przeszłości członków danej partii).
Gorliwa Palikotówka.
W czasie ostatnich wyborów, pewna dość dynamiczna koleżanka, która mocno popiera Palikota, twierdzi, że zrobił on wiele dobrego dla przedsiębiorców i małych firm. Ja zapytałem co konkretnie. Koleżanka zupełnie nie potrafiła podać ani jednego konkretu, stanowiska choćby w jednym, kluczowym dla przedsiębiorców, głosowaniu w sejmie. Natomiast wyraźnie się rozogniła moim szczegółowym wypytywaniem (i faktem że wyszła jej totalna niewiedza) także, że widząc reakcję, załagodziłem jakoś temat.
Zakochany w Tusku.
Dawno temu,podczas formowania się PO mój dobry przyjaciel bardzo się rozekscytował całą ideą, nowym wizerunkiem i w ogóle był wielkim fanem Tuska. W porządku, powiedziałem, ale czy potrafisz podać mi detale z przeszłości Tuska? Podasz mi do jakich partii należał od roku 1989? Podasz mi jak te partie głosowały w szczegółowych sprawach ekonomiczno-gospodarczych? Czy podasz mi jak głosował sam Tusk w głosowaniach na temat podatków? Kumpel oczywiście nie wiedział - ja wiedziałem i mnie to zupełnie nie zachwyciło. Wywiązała się dość emocjonalna rozmowa, którą dość szybko uciąłem. Oczywiście nadal jesteśmy przyjaciółmi, ale politycznie zawsze zgrzyta - nasza pula wspólnych doświadczeń i przeszłości jest akurat większa niż kwestie polityczne, ale politycznie w oczach znajomego to jaj jestem oszołomem, wyrodnym inteligentem, który nie popiera rzekomego rozsądku, wyważenia, rzeczowości platformersów.
Jak zostać pisowcem.
Znakomita większość ludzi, nawet inteligentnych, nie jest w stanie rozdzielić krytyki realnych poczynań polityka od krytyki danych poglądów politycznych. W obecnej sytuacji przejawia się najczęściej tym, że jeśli skrytykowałeś premiera czy prezydenta, a masz odchyły patriotyczne, to automatycznie stajesz się PIS-owcem, a jeśli jesteś łysy, to już na pewno nie tylko PIS-owiec, ale też faszysta.
A właśnie, mamy tu przykład Kolegi z Boskiej Woli, który już nie raz moje krytyczne wyrażenie się o rządzie w komentarzach, okrzyczał jako szerzenie propagandy pisowskiej na jego (co jak co, bardzo ciekawym) blogu. a jak wspomniałem kiedyś, że PIS obniżył podatki to się nasz kolega mocno zdenerwował. Bo jakże tak można przebrzydłych pisiorów chwalić, co mu kiedyś tu i tam dokopali...
Biznes (mały biznes) i polityka.
W ciągu ostatnich lat ze trzy razy dałem się nieco spoufalić z klientem i naciągnąć na rozmowę o polityce. Za każdym razem z marnym skutkiem. Dwukrotnie moje pochwalenie decyzji jednej i drugiej partii w kwestii gospodarczej + fakt, że ścinam się na dość krótko spowodował przyklejenie mi etykiety faszysty i pisowca oraz utratę kontaktu biznesowego (i rezygnacje klienta z umowy). Było to na tyle odległe w czasie (kilka lat), że o pierwszej sprawie prawie zapomniałem i dałem się drugi raz. Trzeci raz nieopatrznie przyznałem się, że zaglądam na blog Korwina, za co zostałem wyśmiany i do dziś pewni klienci mają mnie za korwinistę/upr-owca, co w moim gronie jest synonimem niepoważnego oszołoma.
Za co straciłem kontrakt i pieniądze? W pierwszej dyskusji poparłem pomysły na obniżenie podatków przez LPR i wprowadzenie becikowego, w drugiej rozmowie po latach starłem się dokładnie o to samo, za co Jacek z Boskiej Woli przykleił mi gębę PIS-owca. Mianowicie o fakt że PIS obniżył podatki.
Otóż w towarzystwie zdominowanym przez zwolenników PO nie wolno, absolutnie nie wolno pochwalić dobrej decyzji przeciwników politycznych z PIS, bo można przez to "stracić".
Kilka wyjaśnień.
Nigdy nie należałem do jakiejkolwiek partii politycznej. Moi dziadkowie, rodzice i rodzeństwo także nigdy nie należeli do jakiejkolwiek partii politycznej (także tej jedynie słusznej za komuny i teraz). Nie popieram obecnie (publicznie i prywatnie) żadnej z partii politycznej i nie popieram żadnego polityka. Aczkolwiek mam swoje wyraziste poglądy nie widzę nikogo, kto by je dobrze reprezentował.
Jeśli już miałbym teraz koniecznie publicznie poprzeć kogoś, kogo znam z TV i mediów byłaby to na pewno Świnka Peppa, Krówka Connie oraz Bob Budowniczy i Olinek Okrąglinek. Reszta towarzystwa z TV niech mi sp****la w podskokach.
Offtopic: Gdyby ktoś chciałby sobie oglądnąć mój nowy pulpit na netbooku - zapraszam tutaj.
P.S.#1 Do politycznych sympatii i osoby Jacka z Boskiej Woli nic osobiście nie mam. Ot napatoczył mi się jako fajny przykład zachowań politycznych. Znana wam osoba, ciekawy blogowicz, podpasował do tematu... Mało mnie obchodzą jego aktualne poglądy polityczne, bardziej rajcuje mnie jego ekologiczny tytoń z ogródka.
P.S.#2 Naprawdę straciłem kontrakty przez takie pierdoły polityczne, jak wspomniałem, może było to celowe sondowanie polityczne mojej osoby? To akurat była w pierwszym przypadku instytucja publiczna, w drugim duża firma na stylu z polityką, już współpracujące ze mną Obecnie naprawdę ostro wystrzegam się rozmowy o polityce i kwestiach okołopolitycznych w pobliżu biznesu.

Inteligenci
Zauważyłem, że znakomita większość ludzi, nawet tych których można uważać za inteligentów, w kwestiach politycznych zupełnie nie myśli, lub myśleć nie chce. Wybór wspieranej opcji politycznej jest wypadkową wielu podświadomych i świadomych czynników, z których analiza polityczno-gospodarcza jest na ostatnim miejscu.
Puchate stadko.
Większość ludzi nie jest w stanie wybić się ponad swoją orientację polityczną, daje się łatwo spolaryzować, zagonić do tej czy innej zagrody jak zastraszone stado baranów. Zauważyłem także, że większość osób w tym czy innym w miarę zgranym "towarzystwie", czy jak w Poznaniu mawialiśmy "ekipie" najczęściej reprezentuje mniej więcej jeden pogląd polityczny (zazwyczaj zupełnie nie wdając się w szczegóły programu, wizji, przeszłości członków danej partii).
Gorliwa Palikotówka.
W czasie ostatnich wyborów, pewna dość dynamiczna koleżanka, która mocno popiera Palikota, twierdzi, że zrobił on wiele dobrego dla przedsiębiorców i małych firm. Ja zapytałem co konkretnie. Koleżanka zupełnie nie potrafiła podać ani jednego konkretu, stanowiska choćby w jednym, kluczowym dla przedsiębiorców, głosowaniu w sejmie. Natomiast wyraźnie się rozogniła moim szczegółowym wypytywaniem (i faktem że wyszła jej totalna niewiedza) także, że widząc reakcję, załagodziłem jakoś temat.
Zakochany w Tusku.
Dawno temu,podczas formowania się PO mój dobry przyjaciel bardzo się rozekscytował całą ideą, nowym wizerunkiem i w ogóle był wielkim fanem Tuska. W porządku, powiedziałem, ale czy potrafisz podać mi detale z przeszłości Tuska? Podasz mi do jakich partii należał od roku 1989? Podasz mi jak te partie głosowały w szczegółowych sprawach ekonomiczno-gospodarczych? Czy podasz mi jak głosował sam Tusk w głosowaniach na temat podatków? Kumpel oczywiście nie wiedział - ja wiedziałem i mnie to zupełnie nie zachwyciło. Wywiązała się dość emocjonalna rozmowa, którą dość szybko uciąłem. Oczywiście nadal jesteśmy przyjaciółmi, ale politycznie zawsze zgrzyta - nasza pula wspólnych doświadczeń i przeszłości jest akurat większa niż kwestie polityczne, ale politycznie w oczach znajomego to jaj jestem oszołomem, wyrodnym inteligentem, który nie popiera rzekomego rozsądku, wyważenia, rzeczowości platformersów.
Jak zostać pisowcem.
Znakomita większość ludzi, nawet inteligentnych, nie jest w stanie rozdzielić krytyki realnych poczynań polityka od krytyki danych poglądów politycznych. W obecnej sytuacji przejawia się najczęściej tym, że jeśli skrytykowałeś premiera czy prezydenta, a masz odchyły patriotyczne, to automatycznie stajesz się PIS-owcem, a jeśli jesteś łysy, to już na pewno nie tylko PIS-owiec, ale też faszysta.
A właśnie, mamy tu przykład Kolegi z Boskiej Woli, który już nie raz moje krytyczne wyrażenie się o rządzie w komentarzach, okrzyczał jako szerzenie propagandy pisowskiej na jego (co jak co, bardzo ciekawym) blogu. a jak wspomniałem kiedyś, że PIS obniżył podatki to się nasz kolega mocno zdenerwował. Bo jakże tak można przebrzydłych pisiorów chwalić, co mu kiedyś tu i tam dokopali...
Biznes (mały biznes) i polityka.
W ciągu ostatnich lat ze trzy razy dałem się nieco spoufalić z klientem i naciągnąć na rozmowę o polityce. Za każdym razem z marnym skutkiem. Dwukrotnie moje pochwalenie decyzji jednej i drugiej partii w kwestii gospodarczej + fakt, że ścinam się na dość krótko spowodował przyklejenie mi etykiety faszysty i pisowca oraz utratę kontaktu biznesowego (i rezygnacje klienta z umowy). Było to na tyle odległe w czasie (kilka lat), że o pierwszej sprawie prawie zapomniałem i dałem się drugi raz. Trzeci raz nieopatrznie przyznałem się, że zaglądam na blog Korwina, za co zostałem wyśmiany i do dziś pewni klienci mają mnie za korwinistę/upr-owca, co w moim gronie jest synonimem niepoważnego oszołoma.
Za co straciłem kontrakt i pieniądze? W pierwszej dyskusji poparłem pomysły na obniżenie podatków przez LPR i wprowadzenie becikowego, w drugiej rozmowie po latach starłem się dokładnie o to samo, za co Jacek z Boskiej Woli przykleił mi gębę PIS-owca. Mianowicie o fakt że PIS obniżył podatki.
Otóż w towarzystwie zdominowanym przez zwolenników PO nie wolno, absolutnie nie wolno pochwalić dobrej decyzji przeciwników politycznych z PIS, bo można przez to "stracić".
Kilka wyjaśnień.
Nigdy nie należałem do jakiejkolwiek partii politycznej. Moi dziadkowie, rodzice i rodzeństwo także nigdy nie należeli do jakiejkolwiek partii politycznej (także tej jedynie słusznej za komuny i teraz). Nie popieram obecnie (publicznie i prywatnie) żadnej z partii politycznej i nie popieram żadnego polityka. Aczkolwiek mam swoje wyraziste poglądy nie widzę nikogo, kto by je dobrze reprezentował.
Jeśli już miałbym teraz koniecznie publicznie poprzeć kogoś, kogo znam z TV i mediów byłaby to na pewno Świnka Peppa, Krówka Connie oraz Bob Budowniczy i Olinek Okrąglinek. Reszta towarzystwa z TV niech mi sp****la w podskokach.
Offtopic: Gdyby ktoś chciałby sobie oglądnąć mój nowy pulpit na netbooku - zapraszam tutaj.
P.S.#1 Do politycznych sympatii i osoby Jacka z Boskiej Woli nic osobiście nie mam. Ot napatoczył mi się jako fajny przykład zachowań politycznych. Znana wam osoba, ciekawy blogowicz, podpasował do tematu... Mało mnie obchodzą jego aktualne poglądy polityczne, bardziej rajcuje mnie jego ekologiczny tytoń z ogródka.
P.S.#2 Naprawdę straciłem kontrakty przez takie pierdoły polityczne, jak wspomniałem, może było to celowe sondowanie polityczne mojej osoby? To akurat była w pierwszym przypadku instytucja publiczna, w drugim duża firma na stylu z polityką, już współpracujące ze mną Obecnie naprawdę ostro wystrzegam się rozmowy o polityce i kwestiach okołopolitycznych w pobliżu biznesu.